Po 14 latach rządów Partii Konserwatywnej w Wielkiej Brytanii znacznie więcej osób oczekuje na opiekę medyczną i to przez dłuższy czas.
Lista osób oczekujących na leczenie w ramach NHS w Anglii osiągnęła w kwietniu 7,6 miliona, co oznacza trzykrotny wzrost od 2010 roku.
Dane dotyczące skierowań na leczenie pokazują liczbę pacjentów oczekujących na opiekę planową. Ponieważ pacjenci mogą czekać na wiele zabiegów, rzeczywista liczba osób na liście jest mniejsza – szacuje się, że wynosi 6,3 miliona.
Spośród 7,6 miliona przypadków ponad 302 500 oczekuje na leczenie dłużej niż 52 tygodnie. Około 50 400 spraw czekało ponad 65 tygodni, a około 5000 spraw czekało ponad 78 tygodni.
Średni czas oczekiwania wyniósł 13,9 tygodnia w porównaniu do 5,2 tygodnia w marcu 2010 r.
Wydłużył się także czas oczekiwania na wypadek wypadków i nagłych wypadków, a odsetek osób przyjętych w ciągu czterech godzin spadł z około 97% na koniec 2010 r. do 74% w zeszłym miesiącu.
Listy oczekujących w Szkocji, Walii i Irlandii Północnej, które mają w dużej mierze niezależne systemy opieki zdrowotnej i w różny sposób mierzą czas oczekiwania, również gwałtownie wzrosły.
Liczby te przedstawiają zaskakujący obraz pogorszenia się usług publicznych w Wielkiej Brytanii w obliczu wyborców udających się do urn 4 lipca w wyborach zdominowanych przez obawy o poziom życia i upadek kraju.
W obliczu niezadowolenia z rosnącego status quo konserwatyści wydają się zmierzać ku miażdżącej porażce z Partią Pracy Keira Starmera, która od miesięcy prowadzi w sondażach z przewagą około 20 punktów procentowych.
Dlaczego państwowa służba zdrowia uległa pogorszeniu?
Lwia część zaległości wynika z pandemii Covid-19, kiedy systemy opieki zdrowotnej w wielu krajach zostały przeciążone aż do załamania.
Jednak lista oczekujących w NHS stale rosła przez lata. W grudniu 2019 r. liczba osób oczekujących sięgnęła 4,6 mln – prawie dwukrotnie więcej niż za poprzedniego rządu laburzystów.
Za gwałtowny wzrost czasu oczekiwania w dużej mierze odpowiada chroniczne niedoinwestowanie spowodowane latami polityki oszczędnościowej wdrażanej w następstwie światowego kryzysu finansowego w latach 2007–2008.
Chociaż finansowanie NHS rośnie co roku od 2010 r., tempo wzrostu znacznie spadło. Podczas gdy wydatki rosły o około 6% rocznie za Partii Pracy po uwzględnieniu inflacji, za rządów konserwatystów wzrosły one jedynie o około 2%, jak wynika z analizy Instytutu Studiów Fiskalnych.
Nie tylko nie odpowiada to poziomowi inwestycji Partii Pracy, ale jest znacznie poniżej średniej rocznej wynoszącej 3,6 procent z lat 1949–50, bezpośrednio po założeniu NHS w lipcu 1948 r.
Co więcej, pomimo ogólnego zwiększenia finansowania, płace lekarzy i pielęgniarek w NHS w rzeczywistości spadły po uwzględnieniu inflacji, odpowiednio o 9,3% i 10,5%.
Niskie płace i złe warunki pracy są głównymi czynnikami powodującymi problemy z utrzymaniem personelu w NHS, w której w 2022 r. odeszło rekordowe 169 512 pracowników.
W zeszłym roku raport opublikowany przez zespół doradców King's Fund wykazał, że Wielka Brytania odnotowała drugi najgorszy wśród 19 bogatych krajów wskaźnik zgonów z przyczyn, których można było uniknąć, częściowo z powodu inwestycji poniżej średniej, które w porównaniu do nich doprowadziły do mniejszej liczby łóżek, personelu i sprzętu skanującego do swoich krajów odpowiedników.
NHS ostrzegła w zeszłym tygodniu, że NHS będzie potrzebować znacznie więcej inwestycji, niż obiecali konserwatyści i Partia Pracy, sugerując, że uporanie się z zaległościami i poprawa usług w Anglii będzie wymagać o 38 miliardów funtów (48 miliardów dolarów) więcej rocznie, niż planowano.
Oprócz problemów finansowych populacja Wielkiej Brytanii starzeje się i przybiera na wadze, co dodatkowo zwiększa presję na dostępne zasoby i przyczynia się do gwałtownego wzrostu liczby zgonów z powodu chorób takich jak cukrzyca i demencja.
A co z innymi usługami publicznymi?
Wiadomości nie są dużo lepsze. Od władz lokalnych po mieszkalnictwo, usługi uległy pogorszeniu we wszystkich obszarach.
Od 2018 r. osiem samorządów, w tym drugie co do wielkości miasto Wielkiej Brytanii, Birmingham, wydało 114 zawiadomień, w których stwierdziło, że nie jest w stanie zbilansować swoich ksiąg i faktycznie ogłosiło upadłość.
W latach 1988–2018 jedynie dwie izby wydały takie zawiadomienie.
Połowa samorządów w Wielkiej Brytanii ostrzegła, że być może będą musiały podjąć takie same działania w ciągu najbliższych pięciu lat.
Według analizy Instytutu Studiów Fiskalnych, finansowanie samorządów na mieszkańca spadło realnie o 18% w porównaniu z 2010 rokiem w wyniku cięć wydatków w okresie oszczędnościowym.
Dla potencjalnych właścicieli domów zakup domu stał się znacznie tańszy, a średnia cena w ubiegłym roku wyniosła 8,3-krotność dochodu w porównaniu z 6,8-krotnością dochodu w 2010 roku.
Wskaźniki posiadania domów w Anglii wśród osób w wieku 45–59 i 35–44 lata spadły odpowiednio o 7,1 punktu procentowego i 6,5 punktu procentowego, chociaż liczba osób w wieku 25–34 lat nieznacznie wzrosła.
Wzrost przystępności cenowej był spowodowany niedoborem mieszkań, za który ekonomiści obwiniali sztywny i nieprzewidywalny system planowania.
Anglia ma 434 domy na 1000 mieszkańców, co plasuje ją poniżej średniej OECD wynoszącej 487 i znacznie za takimi krajami jak Francja i Włochy, które mają odpowiednio 590 i 587.
Według Instytutu Studiów Fiskalnych, w edukacji wydatki na jednego studenta pozostały niezmienne, natomiast inwestycje kapitałowe spadły o około jedną czwartą.
„Zgnilizna trwa już od dawna, ale w ciągu ostatnich 14 lat polityki oszczędnościowej pogorszyła się znacznie” – powiedział Al Jazeerze John Muhlbauer, profesor ekonomii w Nuffield College na Uniwersytecie Oksfordzkim.
„Brak inwestycji w infrastrukturę, kiedy rząd mógłby pożyczyć pieniądze na inwestycje przy realnych stopach procentowych bliskich zera, jest aktem ciągłego sabotażu” – dodał Muhlbauer.
„Obsesja na punkcie całkowitego długu publicznego w stosunku do PKB [gross domestic product]„Duża rozbieżność w cenach ropy, niezależnie od strony aktywów w bilansie rządu, jest ciągłym problemem i oczekuje się, że będzie utrudniać także funkcjonowanie nowego rządu”.
Co Brytyjczycy myślą o obecnej sytuacji?
Brytyjczycy są coraz bardziej rozczarowani sposobem rządzenia ich krajem.
Z sondaży Gallupa wynika, że w ubiegłym roku jedynie 67 procent Brytyjczyków stwierdziło, że jest zadowolonych ze swoich usług publicznych, infrastruktury i środowiska, co oznacza spadek o 12 punktów procentowych w porównaniu z 2011 rokiem (pierwszym pełnym rokiem sprawowania rządów konserwatystów).
Najbardziej spadło zadowolenie Wielkiej Brytanii z dostępności wysokiej jakości opieki zdrowotnej, spadając z 92% w 2011 r. do 66% w roku ubiegłym.
Zadowolenie z dostępności mieszkań spadło o 18 punktów, natomiast zadowolenie z edukacji i transportu publicznego spadło odpowiednio o 5 punktów i 7 punktów.
„Brytyjczycy podchodzą do tego racjonalnie, sytuacja w rzeczywistości się pogarsza” – powiedział Al Jazeera Andrew Oswald, profesor ekonomii i nauk behawioralnych na Uniwersytecie w Warwick.
„Częściowo ze względu na oszałamiające koszty finansowania połowy obywateli kraju przez koronaawirusa, częściowo dlatego, że inwazja Putina spowodowała gwałtowny wzrost inflacji, a częściowo dlatego, że nadal utrzymuje się niska produktywność, która rozpoczęła się po kryzysie finansowym w 2008 r., nasz naród odczuwa presję egzystencjalną. I to widać w wielu ankietach.
Czy Wielka Brytania po prostu nie podąża za międzynarodowym trendem rosnącego niezadowolenia społecznego?
Tak i nie.
Oswald powiedział, że zaufanie społeczne do rządu spada od dziesięcioleci w krajach demokratycznych, szczególnie w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych.
„Po drugiej wojnie światowej urzędnicy rządowi i politycy w obu krajach byli bardzo ufni – rządowi ufało około 70–80 procent obywateli, a obecnie odsetek ten wynosi zaledwie około 20 procent” – powiedział.
„Zatem 67% wskaźnik zadowolenia z infrastruktury, usług publicznych i środowiska nie jest w rzeczywistości taki zły i prawdopodobnie jest przesadą w odniesieniu do tego, jak dobrze czują się ludzie w tym kraju, ponieważ obecnie wiemy, że wielu niezadowolonych, mających dość obywateli nie chce odpowiedzieć na pytania ankiety, czyli… Jedną z przyczyn niepowodzenia prognoz Brexitu.
W Wielkiej Brytanii zaobserwowano jednak znaczny spadek zadowolenia z administracji kraju.
Według Gallupa, w 2011 r. Wielka Brytania odnotowała jeden z najwyższych poziomów zadowolenia z usług publicznych w Europie Zachodniej, porównywalna z Niemcami i wyprzedzająca Francję, Belgię, Holandię i Austrię.
Do 2023 r. kraj ten zajmie ostatnie miejsce wśród swoich odpowiedników w Europie Zachodniej.
Inne sondaże potwierdziły szczególnie pesymistyczne nastroje w Wielkiej Brytanii.
W ankiecie opublikowanej na początku tego miesiąca przez Pew Research Center 78% respondentów w Wielkiej Brytanii oceniło gospodarkę jako „złą” – co stanowi siódme miejsce wśród 34 ankietowanych krajów.
Tymczasem 35% Brytyjczyków wyraziło nieprzychylną opinię zarówno o Partii Pracy, jak i Konserwatystach – jest to wyższy odsetek niż 28% Amerykanów, którzy w zeszłym roku stwierdzili, że nieprzychylnie oceniają Partię Republikańską i Demokratyczną.
„Certyfikowany fanatyk jedzenia. Ekstremalny guru internetu. Gracz. Zły pijak. Ninja zombie. Rozwiązuje problemy. Nieskrępowany miłośnik alkoholu.”
More Stories
Turystka z Nowej Zelandii została brutalnie zamordowana na oczach męża w Newport Beach
Zespół Bidena wpada w ciemną spiralę
Wyspy Salomona zostaną zmodernizowane lotnisko Sigi w celu poprawy połączeń lotniczych