Tytułowa granica filmu to ta, która oddziela Polskę od wschodniego sąsiada – Białorusi. Kiedy po raz pierwszy widzimy część granicy sfotografowaną z lotu ptaka, widzimy, że jest ona oszałamiająco zielona, co świadczy o jednym z ostatnich zachowanych pierwotnych lasów w Europie. Ale to wizualne piękno nie trwa wiecznie. Po chwili obraz staje się czarno-biały, a my wkraczamy w ludzki świat pełen gwałtownych sprzeczności i tragicznych ironii.
Najpierw byliśmy w samolocie wypełnionym pojedynczymi podróżnymi i rodzinami, niektórzy spali, inni rozmawiali podekscytowani, czekając na oczekiwany cel: bezpieczeństwo i wolność. Są to uchodźcy z miejsc na zdewastowanym Wschodzie, takich jak Syria i Afganistan. Kiedy samolot ląduje, pasażerowie opuszczają terminal i zaczynają krzyczeć do telefonów komórkowych dalekich krewnych, którzy próbują pomóc. Podjeżdża pick-up i gromadzą się w nim ludzie. Dzieci w grupie chętnie rozmawiają o tym, jak wkrótce przybędą na miejsce – za kilka godzin? – Do Szwecji. Dorośli ostrzegają, że najpierw muszą wjechać do najbliższego kraju UE, którym jest Polska.
Ale granica zamieniła się w gęsty las podzielony murem z drutu kolczastego. Kiedy podróżnicy zostają bezceremonialnie wrzuceni do tego odległego regionu, szybko zdają sobie sprawę, że są jedynie pionkami w śmiercionośnej grze geopolitycznej. Polscy żołnierze spotkali się z nimi tylko po to, by przepchnąć ich z powrotem przez druciany mur. Tam Białorusini w okrutny sposób wygnali ich do Polski. To jak przerażająca, niekończąca się gra w ping-ponga; Jest to gra, w której celem jest uzyskanie jak największego ryzyka.
Chociaż kryzys nie wzbudził większego zainteresowania mediów na Zachodzie, kryzys tu przedstawiony jest bardzo realny. Zaczęło się pod koniec 2021 roku, kiedy Aleksander Łukaszenka, autorytarny prezydent Białorusi sprzymierzony z Putinem, zaczął oferować bezpłatne wizy tranzytowe i transport mieszkańcom Bliskiego Wschodu i Afryki, którzy chcieli dotrzeć do Europy. Jej wyraźnym celem było wprowadzenie pewnego stopnia niestabilności do krajów UE, które nie chciały zaakceptować napływu uchodźców z odległych i egzotycznych krajów. (Holland wskazuje na etniczny/kulturowy wymiar tego oporu, zauważając, że zaledwie rok później Polska hojnie otworzyła swoje granice dla dwóch milionów uchodźców z sąsiedniej Ukrainy.)
Kino z pewnością ma wyjątkową zdolność przekazywania ludzkiej prawdy o sytuacji takiej jak ta, w której grupa nieznajomych jest uwięziona w straszliwej, koszmarnej sytuacji, która stale się pogarsza. Polityka jest tu odległą abstrakcją. Jedynymi faktami są desperacja uchodźców, ich dezorientacja, ich dezorientacja i ich uparte upór, nawet w obliczu brutalności, jakiej są poddawani; Holland maluje żywe, fascynujące portrety tych nieszczęśników – w tym trzech pokoleń muzułmańskiej rodziny prowadzonej przez szorstkiego patriarchę (Mohammeda al-Rashida), który nie pozwala, aby niebezpieczeństwo oddzieliło go od maty do modlitwy – umiejętnie unikając jednocześnie melodramatycznych klisz, które takie założenie zaprasza.
„Niezależny przedsiębiorca. Komunikator. Gracz. Odkrywca. Praktyk popkultury.”
More Stories
Polski Instytut Sztuki Filmowej powołuje nowego prezesa po dymisji Radosława Śmijewskiego
Joanna Lisowska – droga do sławy na polskiej scenie
Ogłoszono tytuły Dni Polskich na rok 2024