Film o Holokauście pozbawiony Żydów i skupiający się na trudach domowych komendanta Auschwitz Rudolfa Hössa i jego rodziny z pewnością wzbudzi kontrowersje, nawet jeśli nie ukazał się zaledwie dwa miesiące po atakach Hamasu na południowy Izrael z 7 października 2023 roku. Nominacja reżysera Jonathana Glazera do Oscara w kategorii Najlepszy film międzynarodowy jeszcze bardziej podsyciła ogień, wyraźnie łącząc go z nazistowską „dehumanizacją” przedstawioną w filmie. Obszar zainteresowań O działaniach Izraela w Gazie. W odpowiedzi rozległy się głosy prominentnych Żydów, a nawet producenta wykonawczego filmu Potępił Słowa Glazera.
Jednak we wszystkich kontrowersjach wokół tej sprawy utracono coś ważnego Obszar zainteresowań. To nie tylko film o psychologii nazistowskiej czy pryzmat, przez który patrzy się na konflikt izraelsko-palestyński. To także film polski. Koprodukcja: Polski Instytut Sztuki Filmowej. W widoczny sposób przedstawiają Polaków. W jej narrację wplecione jest niepokojące ustępstwo na rzecz polskiego rodzaju rewizjonizmu Holokaustu.
Słychać, że ten film ma opowiadać o tym, co Hannah Arendt nazwała „banalnością zła” (stwierdzenie, które samo w sobie stało się banałem). Dlatego nie widzimy na ekranie obozu koncentracyjnego, bo wmawia się nam, że to nie jest film o dobru i złu. Zamiast tego Glazer ma skupić się na niemoralnym świecie ciężko pracujących i przestrzegających zasad Hössów, którzy żyją wśród pozaekranowych koszmarów obozu. Ale w ten świat wryty jest element moralizujący z kuszącą opowieścią.
W Obszar zainteresowańHössowie zatrudniają polskie gospodynie. Ledwo je widać i przeważnie milczą: biegają szybko, nerwowo balansują drinkami na tacach, tęsknie przyglądają się, jak Hedwiga Hoss (Sandra Höller) przymierza luksusowe futro skradzione z rzeczy Żydówki. W jednej ze scen, gdy jest zła na służącą Anelę za zorganizowanie dwóch lokali śniadaniowych po wywiezieniu Rudolfa z Auschwitz, Hoss spokojnie jej mówi: „Mogłabym kazać mojemu mężowi rozrzucić twoje prochy na babickich polach”. Polaków z Babic, małej wioski niedaleko Auschwitz, wysiedlono w 1941 roku, aby zrobić miejsce dla obozów.
Film kończy się przedstawieniem Polek. Dopiero tutaj widzimy ich jako pracowników dzisiejszego Auschwitz-Birkenau, już nie obozu, ale państwowego muzeum. Zwykle eksponują buty, torby i włosy: pozostałości po żydowskich ofiarach. Polaków przedstawiano więc najpierw jako ofiary, potem jako strażników pamięci. Ale pomiędzy nimi są również przedstawiane jako coś więcej. W szczególnie efektownej scenie, pokazanej po raz pierwszy w około trzeciej części filmu, a następnie powtórzonej po podobnym czasie, Polacy stają się bohaterami.
Kiedy scena pojawia się po raz pierwszy, widz jest zaskoczony nagłym przejściem kamery na monochromatyczną termowizję. Wydarzenia w filmie kręcą się wokół polskiej pokojówki, która w ciemności nocy zbiera jabłka, aby przemycić je przez rów dla Żydów w Auschwitz. Pozornie niespójny wątek poboczny, który nie pojawia się nigdzie w powieści Martina Amisa z 2014 roku, na której oparty jest film, pojawia się niczym pęknięcie w jego moralnej wartości. Wszędzie też to robi-NIECzy wulgarny przejaw odwagi i prawości był obecny w rejestrze niemoralności, za pomocą którego Glazer stara się „zdemistyfikować” nazistów? Jego odbicie koloru jest kinowym wyjątkiem, tak samo jak ta dobra kobieta, poruszając się między swoimi obozami, podważa naturalny wyjątek, w którym żyje.
Ta scena przerywa film i przypomina widzowi, że na tym świecie też coś jest bohaterstwo; Istnieją jednoznaczne działania moralne. ale dlaczego? W tle obu scen czyta Rudolf Hoss Jaś i Małgosia Do swoich małych dzieci, gdy spały. Czy Jaś i Małgosia to naród polski i żydowski, dwaj niewinni bracia zdani na łaskę kanibala potwora, polski Jaś próbujący uratować swojego żydowskiego brata z pieca wiedźmy?
Tę interpretację poprzeć będzie rządzące w Polsce Prawo i Sprawiedliwość, które sprawowało władzę przez cały okres realizacji filmu. PiS to bijące serce polskiego populizmu i narodowego konserwatyzmu XXI wieku – ideologii, które w Polsce są nierozerwalnie związane z narodową amnezją wokół Holokaustu i polskiego w nim współudziału.
Od 1945 r. instytucja, która później przekształciła się w Polski Instytut Pamięci Narodowej, zajmowała się archiwizacją, działalnością edukacyjną i ściganiem zbrodni wojennych na „narodzie polskim”. Ustawa o IPN, uchwalona w 1998 r. na krótko przed powstaniem PiS, jest prawem pamięci, które ucieleśnia polski pogląd na historię II wojny światowej: spojrzenie na Polaków jako indywidualne ofiary. Niedawno i niechlubnie nowelizowana została w 2018 r. Artykuł 55a tej nowelizacji, na którego czele stoi PiS, przewiduje odpowiedzialność karną, w tym karę pozbawienia wolności do lat trzech, za zarzuty współodpowiedzialności Polski za nazistowskie zbrodnie wojenne. Został częściowo uchylony po znaczących naciskach Stanów Zjednoczonych i Izraela (chociaż kary cywilne za to samo naruszenie pozostają w innych artykułach).
Niemcy zostali zdemistyfikowani. Żydów po prostu nie ma. Polacy są zaszczyceni.”
Obszar zainteresowań Stanowi dowód odpowiedzialności wynikającej z nowelizacji. Promuje stanowisko PiS w sprawie Holokaustu. Niemcy zostali zdemistyfikowani. Żydów po prostu nie ma. Polacy na cześć. Wspomina się o likwidacji Babis, ale oczywiście nie wspomina się o wydarzeniach, które miały miejsce trzy miesiące później w Jeddawabnah.
W Jedwabnym, w lipcu 1941 r., wkrótce po wkroczeniu wojsk hitlerowskich, miejscowi Polacy rozpoczęli mordowanie miejscowych Żydów. Jeden z nich został ukamienowany. Innego dźgnięto nożem, wyłupiono mu oczy i odcięto język. Dwie matki, świadome tego, co się dzieje, utopiły swoje dzieci, aby zapobiec ich śmierci. Miejscowy ksiądz ostrzegł, że należy zaprzestać masakry. Ogłosił, że hitlerowcy zamierzają wydać własny rozkaz eksterminacji Żydów w Jedwabnem. Stało się to 10 lipca, ale sami naziści nie traktowali tego poważnie. Zamiast tego etniczni Polacy torturowali pozostałych Żydów, używając głowy dziewczynki jako piłki nożnej, a następnie spalili ich żywcem w stodole. Wielu naocznych świadków potwierdziło, że Niemcy odmówili udziału w zniszczeniach. Z 1600 mieszkańców Żydów przeżyło siedmiu.
Szczegóły zbrodni w Jedwabnem nie były szerzej znane w Polsce i za granicą aż do przełomu XIX i XX wieku. Mały pomnik w pobliżu stodoły, w której palono żywcem Żydów, obwiniał wyłącznie nazistów. Została jedynie opublikowana Sąsiad: Zagłada społeczności żydowskiej w Jedwabnem, napisany przez historyka Princeton Jeana T. Grossa w 2000 roku, który rzucił światło na wydarzenia. Książka Grossa i dokument Agnieszki Arnold pod tym samym tytułem nie zostały dobrze przyjęte w Polsce (innymi słowy), wywołując w całym kraju debaty na temat wojennego wizerunku kraju i historii antysemityzmu. Centrolewicowi prezydenci Aleksander Kwaśniewski w 2001 r. i Bronisław Komorowski w 2011 r. złożyli formalne przeprosiny za masakrę w Jedwabnem. IPN przeprowadził dochodzenie, uznał za winnych Polaków i postawił nowy pomnik, co spotkało się z pogardą miejscowej ludności Jedwabnego.
Ale to nie miał być koniec historii. Jedwabne znów stało się tematem żywym, gdy PiS doszedł do władzy w 2015 roku, mniej więcej wtedy, gdy Glazer wpadł na pomysł swojego filmu. W wywiadzie dla gazety w 2016 r Gazety WyborczejNowy szef IPN Jarosław Żarek winę za aferę Jedwabne zrzucił wyłącznie na Niemców, co zasadniczo zaprzecza pracy kierowanego przez niego od piętnastu lat instytutu. Polski rewizjonizm osiągnął swój szczyt pod koniec 2010 roku Obszar zainteresowań Nie był odporny.
Polski Instytut Sztuki Filmowej jest podmiotem państwowym, którego działalność, w tym produkowane przez niego filmy, podlega nadzorowi i zatwierdzeniu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Prawie dla wszystkich Obszar zainteresowańProdukcji, ministrem tym był Piotr Gliński, zdecydowany zwolennik nowelizacji z 2018 r. W 2017 r. Gliński zwolnił dyrektora Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, które rozkazywało klucze do domów żydowskich w Jedwabnem, a o pogrom zwalił winę na Polaków. . Twierdząc, że zależy mu na bardziej „polskim punkcie widzenia” w muzeum, Gliński zastąpił go Karolem Nawrockim, który od 2021 r. jest także szefem IPN. Jak na ironię, kamera na podczerwień, którą Glazer kręcił sceny polskiej pokojówki, z którą nakręcił film Ona sama przemyca jabłka przez polską armię.
Nie chcę zarzucać Glazerowi, że kręcił ten film na zamówienie, żeby Polakom wyglądać jak najlepiej. Chcę tylko zwrócić uwagę, że tak właśnie wyglądają. Porównaj genialny dziewięciogodzinny dokument Claude’a Lanzmanna z 1985 r. Całopaleniewypełniona wywiadami z Polakami składającymi zeznania naocznych świadków eksterminacji Żydów w ich kraju, często podszyte antysemityzmem. Dobre słowa. Spotkało się to także ze sprzeciwem i kontrowersjami w Polsce. ale nie Obszar zainteresowańz cennymi fotografiami. Co mamy na myśli, mówiąc, że to nie jest film o dobru i złu?
W swoim przemówieniu po przyjęciu Oscara Glazer podkreślił, że film powstał, aby „konfrontować się z nami w teraźniejszości”. Ale może Glazer powinien zacząć zwracać na to większą uwagę przeszłość. Może to zaowocować filmem z wyraźniejszymi lekcjami na temat dzisiejszego człowieczeństwa, moralności i pamięci.
„Niezależny przedsiębiorca. Komunikator. Gracz. Odkrywca. Praktyk popkultury.”
More Stories
Polski Instytut Sztuki Filmowej powołuje nowego prezesa po dymisji Radosława Śmijewskiego
Joanna Lisowska – droga do sławy na polskiej scenie
Ogłoszono tytuły Dni Polskich na rok 2024