Polski parlament ledwo uchwalił ustawę powołującą komisję do zbadania rosyjskich wpływów politycznych w kraju, ale opozycja potępiła ten wysiłek jako polityczne polowanie na czarownice, mające na celu wyrządzenie jej szkody przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi.
Po burzliwej debacie parlament przyjął ustawę w późny piątek, uchylając odrzucenie ustawy przez Senat.
Pozornym celem jest zbadanie wpływów Kremla od 2007 do 2022 roku – okresu obejmującego lata 2007-2015 rządów Partii Programu Obywatelskiego Donalda Tuska oraz obecnego rządu Prawa i Sprawiedliwości. Ale niepokój budzi to, że obecny rząd, uwikłany w batalię z Komisją Europejską o zarzuty, że odchodzi od praworządności i demokracji, użyje jej jako pałki wobec przeciwników politycznych.
Rząd twierdzi, że ustawa nie ma ukrytego motywu.
„Chciałbym, aby wszyscy Polacy zdali sobie sprawę, że właśnie dzisiaj, w tym czasie, powstaje ten komitet [will] Sprawdzanie rosyjskich wpływów w polskiej gospodarce, zwłaszcza w sektorze energetycznym” Powiedział Premier Mateusz Morawiecki, dodając, że jest przekonany, że projekt ustawy nie jest niezgodny z konstytucją – poglądu, którego nie podziela wielu prawników.
Ale opozycja widzi ustawę w ciemniejszym świetle – podejrzewając, że ma ona na celu wyeliminowanie Tuska z polityki, gdy kraj przygotowuje się do wyborów, w których PiS startuje za zjednoczoną opozycją, wynika z sondażu przeprowadzonego przez Politico.
Rząd twierdzi, że komisja jest niezbędna do zbadania rosyjskich umów gazowych podpisanych przez Warszawę za rządów Tuska, mimo że miały one miejsce przed obecną wojną z Ukrainą i poprzedziły quasi-legalną aneksję Krymu przez Rosję w 2014 roku.
10-osobową komisję wybierze parlament, w którym PiS ma niewielką większość, a jej przewodniczącego wybierze Moraviki. Miałby uprawnienia do analizowania wcześniejszych decyzji i karania osób, które okazały się działać pod wpływem Kremla, w tym poprzez zabranianie im pracy związanej z wydawaniem publicznych pieniędzy – uniemożliwiając im ubieganie się o urzędy.
Ustawa została przekazana do podpisu prezydentowi Andrzejowi Dudzie.
Tusk obserwował głosowanie z sal parlamentu, a później potępił wynik.
Po głosowaniu powiedział: „Tchórze w Parlamencie głosowali za komisją, która ma wyeliminować ich najgroźniejszego wroga”.
Później wywiad W polskiej edycji Newsweeka Tusk powiedział: „Ani delegacje ze Stanów Zjednoczonych, ani z krajów UE, z którymi się spotkałem, nie wierzą, że władza mogła wpaść na pomysł powołania komisji, w której dwie osoby głosowałyby, że ich główny zawodnik nie byłby dopuszczony do udziału w życiu publicznym”.
Janusz Kowalski, poseł na Sejm PRL, prawicowy partner Prawa i Sprawiedliwości, Powiedział W tym tygodniu wyszło na jaw, że celem komisji jest postawienie Tuska przed sądem państwowym – mało używanym organem odpowiedzialnym za sądzenie polityków. Dodał, że jednym z jego celów życiowych jest „trzymać się [Tusk] w więzieniu.”
Morawiecki bagatelizował obawy Tuska.
„Jeżeli pan Donald tak się tego boi, to chyba ma coś za uszami” – powiedział, używając polskiego wyrażenia oznaczającego, że ktoś jest winny wykroczenia.
Stawka zbliżających się wyborów jest bardzo wysoka.
Opozycja ostrzega, że Polska może stać się państwem autorytarnym, jeśli Prawo i Sprawiedliwość wygra bezprecedensową trzecią kadencję, i obiecała zbadać i postawić przed sądem każdego zamieszanego w liczne skandale, które zdenerwowały rząd.
Prawo i Sprawiedliwość ma nadzieję, że zwycięstwo wyborcze trwale utrwali radykalne zmiany polityczne i prawne.
Jarosław Kaczyński, lider partii Prawo i Sprawiedliwość i de facto władca Polski: „Nie możemy pozwolić, aby obóz narodowy przegrał te wybory” Powiedział Koniec tego tygodnia.
„Całkowity miłośnik kawy. Miłośnik podróży. Muzyczny ninja. Bekonowy kujon. Beeraholik.”
More Stories
Narodowy Bank Zjednoczonych Emiratów Arabskich stwierdził, że poniedziałkowa przerwa w świadczeniu usług, która dotknęła klientów, nie była cyberatakiem
Stopy procentowe w Polsce są stabilne; Nowe prognozy gospodarcze są zgodne z oczekiwaniami Artykuły
Ekspert ds. kredytów hipotecznych Mark Burris odpowiada na pytanie nurtujące każdego właściciela domu