Bejrut, Liban – We wtorek setki demonstrantów skandowało hasła i machało flagami przed ambasadą Francji w Bejrucie, potępiając wsparcie Zachodu dla trwającego izraelskiego bombardowania Strefy Gazy.
„Jak zagraniczne rządy radzą sobie z Izraelem?” Hassan Badr (60 lat), który mieszka w obozie dla uchodźców palestyńskich Burj al-Barajneh w Bejrucie, powiedział. „Zabijają dzieci na oczach świata. Powinni wspierać Palestyńczyków, a nie Izrael.”
Od 7 października w Gazie w wyniku kampanii bombowej, która według ekspertów ONZ doprowadziła do śmierci ponad 8 000 Palestyńczyków zbrodnie przeciwko ludzkości.
W świecie arabskim media i media społecznościowe publikowały przerażające obrazy śmierci i zniszczenia, w tym zdjęcia martwych dzieci. Organizacja pozarządowa Save the Children oszacowała, że od rozpoczęcia bombardowania zginęły 3324 osoby.
Wtorkowy tłum, znacznie mniejszy niż podobny protest w niedzielę w centrum Bejrutu, obejmował demonstrantów palestyńskich i libańskich, którzy wyrazili frustrację w związku ze wsparciem społeczności międzynarodowej dla Izraela.
Youssef, członek palestyńskiego ruchu Islamski Dżihad, który poprosił, aby zwracać się do niego wyłącznie po imieniu, powiedział: „Naród francuski stoi po stronie narodu palestyńskiego i protestuje wraz z nami”. Ale francuski prezydent popiera Izrael w 100%.
Wielu demonstrantów niosło flagi partii i frakcji libańskich lub palestyńskich, nawet jeśli niektórzy twierdzili, że nie należą do żadnej określonej ideologii.
Samar Al-Ashi (36 l.) powiedział Al Jazeerze: „Jesteśmy tutaj, aby zabrać głos reszcie świata”. „Wszyscy ludzie są z nami”.
Ten protest jest ostatnim, który wybuchł w Libanie, gdzie demonstracje odbywały się w większości dużych miast, a także przed ambasadami USA i Niemiec.
Jednym z wezwań jest ogłoszenie przez Izrael zawieszenia broni. Jednak w poniedziałek izraelski premier Benjamin Netanjahu odrzucił międzynarodowe naciski, aby zaprzestać działań wojennych, pomimo rosnącej liczby ofiar śmiertelnych wśród ludności cywilnej w Gazie.
„To czas wojny” – powiedział w telewizyjnym przemówieniu.
W międzyczasie w południowym Libanie, wzdłuż obszaru przygranicznego, trwały walki, podczas których Izrael wymienił ogień z libańską grupą zbrojną Hezbollah, a także grupami palestyńskimi stacjonującymi na tym obszarze.
Według libańskiej gazety L’Orient al-Youm w poniedziałek izraelskie naloty uderzyły w dom w południowej wiosce Alma al-Shaab. Hezbollah ogłosił zabicie jednego ze swoich bojowników, co stanowi jego 49. ofiarę od 7 października.
Przywódca Hezbollahu Hassan Nasrallah ma wygłosić w piątek transmitowane przez telewizję przemówienie, które będzie jego pierwszym przemówieniem od rozpoczęcia działań wojennych. 25 października Hezbollah wystosował odręczny list podpisany przez Nasrallaha, w którym wezwał, aby któregokolwiek z jego członków zabitych w konflikcie nazwać „męczennikami w drodze do Jerozolimy”.
Wielu mieszkańców Libanu ma nadzieję, że konflikt nie rozszerzy się poza południową strefę przygraniczną. Libański premier Najib Mikati powiedział w poniedziałek Sky News Arabia, że żąda zaprzestania „izraelskich prowokacji”, które mogą doprowadzić do wojny regionalnej.
Mikati powiedział: „Naród Libański nie chce wojny”. Dodał jednak, że „współpracował z organizacjami międzynarodowymi w celu opracowania planu”. [emergency] Plan na wypadek wybuchu wojny.
Ostatni raz działania wojenne między Izraelem a Hezbollahem przerodziły się w szerszą konfrontację w 2006 roku.
Libański minister, mówiąc anonimowo, powiedział Al Jazeerze, że konflikt w 2006 roku doprowadził do powstania popularnego ruchu na rzecz pomocy osobom wysiedlonym w wyniku walk. Spodziewał się jednak, że tym razem takiej pomocy nie otrzyma.
Wyjaśnił, że Liban od 2019 r. boryka się z kryzysem gospodarczym, a to oznacza, że większość ludności nie jest w stanie zapewnić azylu ani pomocy, jak miało to miejsce w 2006 r.
Wracając do Ambasady Francji, wielu demonstrantów wezwało do większej solidarności międzynarodowej ze sprawą palestyńską.
Abu Muhammad, mieszkaniec Bejrutu, powiedział, że przybył do ambasady, aby wesprzeć naród palestyński i sprzeciwić się zabijaniu przez Izrael dzieci w Gazie.
Powiedział: „Nie jestem Palestyńczykiem, ale żyję wśród nich i wiem, co czują i co myślą”. „Ich przyszłość jest tam [in Gaza]. Mam nadzieję, że mogą wrócić do domu. „Wielu z nich nadal ma klucze w rękach”.
Demonstranci wyrazili nadzieję, że stojąc przed ambasadą Francji, ich głos dotrze do prezydenta kraju Emmanuela Macrona.
W ubiegły czwartek Francja głosowała w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ za humanitarnym rozejmem, mimo że dwa tygodnie temu głosowała w Radzie Bezpieczeństwa ONZ przeciwko nieudanej propozycji zawieszenia broni, wspieranej przez Rosję.
Głosowała jednak za rezolucjami Rady Bezpieczeństwa zaproponowanymi przez Stany Zjednoczone i Brazylię, które wzywały do „rozejmu humanitarnego”. Podobnie uchwały te nie zostały przyjęte.
Macron odwiedził Izrael w zeszłym tygodniu i zaproponował utworzenie koalicji do walki z Hamasem. Powtórzył także wezwanie swojego rządu do „humanitarnego rozejmu w celu ochrony ludności Gazy”.
Jednak protestujący, tacy jak Badr, 60-latek z obozu dla uchodźców Burj el-Barajneh, nadal mają nadzieję, że Macron zajmie zdecydowane stanowisko w sprawie ochrony praw Palestyny.
„Jestem z Francuzami [people] Bader powiedział, wspominając francuski ruch podziemny, który podczas II wojny światowej sprzeciwiał się nazistom i rządowi Vichy. „I Macron też powinien być z nami!”
„Certyfikowany fanatyk jedzenia. Ekstremalny guru internetu. Gracz. Zły pijak. Ninja zombie. Rozwiązuje problemy. Nieskrępowany miłośnik alkoholu.”
More Stories
Turystka z Nowej Zelandii została brutalnie zamordowana na oczach męża w Newport Beach
Zespół Bidena wpada w ciemną spiralę
Wyspy Salomona zostaną zmodernizowane lotnisko Sigi w celu poprawy połączeń lotniczych