Polscy rolnicy zapłacili za to cenę.
W tej sytuacji polski rząd nie miał innego wyjścia, jak tylko interweniować i chronić swoich rolników, wprowadzając zakaz importu ukraińskiego zboża – zwłaszcza, że Komisja Europejska, która ma reprezentować państwa członkowskie UE, odmówiła zapewnienia im jakichkolwiek realnych wsparcie. .
Dziś główne polskie partie polityczne – zarówno z lewej, jak i prawej strony spektrum politycznego – popierają utrzymanie zakazu importu, co wskazuje, że jest to kwestia narodowego interesu gospodarczego.
Wielu Polaków zaskoczyło, że prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski oskarża obecnie Polskę o brak solidarności. Solidarność – koncepcja, którą Polacy rozumieją jak nikt inny na świecie – działa w obie strony.
Oznacza to także sprawiedliwy podział obciążeń pomiędzy Sojuszem Wolnego Świata, który zdecydował się jak najdłużej stać ramię w ramię z Ukrainą. Naród polski ma uzasadnione powody, by zastanawiać się, dlaczego dwukrotnie płaci rachunek za pomoc dla Ukrainy, podczas gdy bogatsze społeczeństwa europejskie w dalszym ciągu nie chcą brać na siebie większej odpowiedzialności i zbyt długo współpracują z Moskwą.
Bądźmy poważni i nie zamieniajmy sporu zbożowego w polityczną farsę. W sytuacjach kryzysowych priorytetem jest także bezpieczeństwo osób przybywających na ratunek, czego wyraźnym przykładem jest pomoc Ukrainie w jej egzystencjalnej walce z Rosją.
Skoro Polska udowodniła, że jest godnym zaufania wybawicielem, musi także chronić swój dom.
Polska będzie w dalszym ciągu wspierać wysiłki Ukrainy na rzecz przystąpienia do NATO i Unii Europejskiej. Ale Warszawa będzie także sprzeciwiać się wszelkiej nieuczciwej konkurencji.
„Całkowity miłośnik kawy. Miłośnik podróży. Muzyczny ninja. Bekonowy kujon. Beeraholik.”
More Stories
Narodowy Bank Zjednoczonych Emiratów Arabskich stwierdził, że poniedziałkowa przerwa w świadczeniu usług, która dotknęła klientów, nie była cyberatakiem
Stopy procentowe w Polsce są stabilne; Nowe prognozy gospodarcze są zgodne z oczekiwaniami Artykuły
Ekspert ds. kredytów hipotecznych Mark Burris odpowiada na pytanie nurtujące każdego właściciela domu