Menedżer Rolls-Royce powiedział, że Rolls-Royce zacznie budować części do swoich małych reaktorów jądrowych w oczekiwaniu na zatwierdzenie regulacyjne przez rząd brytyjski do 2024 roku.
Paul Stein, prezes Rolls-Royce SMR, spółki zależnej firmy inżynieryjnej FTSE 100, powiedział, że ma nadzieję, że do 2029 roku zapewni energię do krajowej sieci w Wielkiej Brytanii.
Zwolennicy małych reaktorów modułowych (SMR) postrzegają je jako sposób na budowę elektrowni jądrowych w fabrykach, metodę, która może być tańsza i szybsza niż konstrukcje konwencjonalne. Ta technologia, oparta na reaktorach stosowanych w atomowych okrętach podwodnych, jest uważana przez Rolls-Royce’a za przynoszącą potencjalny zwrot znacznie przewyższający wszelkie wcześniejsze prace, takie jak silniki odrzutowe lub silniki Diesla.
Rząd Borisa Johnsona umieścił energetykę jądrową w sercu Na początku tego miesiąca ogłosił swoją strategię energetycznąw odpowiedzi na obawy klimatyczne i chęć pozbycia się rosyjskiego gazu.
Oczekuje się, że SMR odegrają ważną rolę w rozwoju energetyki jądrowej do: Zaspokojenie jednej czwartej potrzeb energetycznych Wielkiej Brytanii. Niższe koszty będą miały kluczowe znaczenie dla uzasadnienia napędu jądrowego, biorąc pod uwagę, że Wiatr na lądzie jest postrzegany jako znacznie tańszy i szybszy żeby zainstalować.
W rozmowie z Reuters w wirtualnym wywiadzie Stein powiedział, że „proces regulacyjny rozpoczął się i prawdopodobnie zakończy się w połowie 2024 roku. Staramy się współpracować z rządem Wielkiej Brytanii i innymi, aby zacząć składać zamówienia już teraz, więc może mieć moc w sieci do roku.” 2029.”
Inne firmy również planują budowę SMR, w tym amerykański Westinghouse.
„Całkowity miłośnik kawy. Miłośnik podróży. Muzyczny ninja. Bekonowy kujon. Beeraholik.”
More Stories
Narodowy Bank Zjednoczonych Emiratów Arabskich stwierdził, że poniedziałkowa przerwa w świadczeniu usług, która dotknęła klientów, nie była cyberatakiem
Stopy procentowe w Polsce są stabilne; Nowe prognozy gospodarcze są zgodne z oczekiwaniami Artykuły
Ekspert ds. kredytów hipotecznych Mark Burris odpowiada na pytanie nurtujące każdego właściciela domu