Dzięki technologii transmisji na żywo mogliśmy wirtualnie uczestniczyć w celebracji bożonarodzeniowej Mszy św., ponieważ nasz piec zapewniał niezawodne ciepło. Lodówka była zaopatrzona w ulubione potrawy, które planowaliśmy zjeść w Wigiliowej rodzinie i na Boże Narodzenie. Odkładając obchody świąt na koniec tygodnia, miałem okazję zastanowić się i porównać naszą sytuację z zimowymi doświadczeniami polskich emigrantów do Ameryki.
Począwszy od lat 70. XIX wieku rozwijająca się gospodarka Buffalo zapewniała zatrudnienie dużej liczbie polskich imigrantów. W tym czasie Polska była krajem okupowanym pod kontrolą Austrii, Rosji i Prus. W obliczu biedy w Europie wielu Polaków przybyło do Stanów Zjednoczonych z niewielkimi zasobami ekonomicznymi. W rezultacie ci imigranci będą szczególnie narażeni na wszelkie nieoczekiwane kryzysy lub wyzwania.
W latach dziewięćdziesiątych XIX wieku Buffalo doświadczyło kilku szczególnie surowych zim, które spowodowały wiele cierpień w Bolonii. Poważna recesja gospodarcza zbiegła się w czasie z nadejściem zimnej pogody w 1893 r. 11 grudnia tego roku Buffalo Enquirer poinformował, że „w East Buffalo jest 5000 Polaków bez środków utrzymania i utrzymania, w skrajnej potrzebie i bezpośrednim zagrożeniu głodem ”. Wielu zostało zmuszonych do szukania pomocy w tak zwanym wówczas Urzędzie Nadzorcy Ubogich. The Buffalo Courier zauważył, że „około połowa osób w książkach Overseera to Polacy mieszkający na East Side”. Według nadinspektora Polacy chcieli pracować, ale „większość mężczyzn od pięciu miesięcy ma mało pracy lub nie ma jej wcale i jest w złej kondycji”.
Zimą 1893-1894 przywódcy społeczności polskiej zorganizowali komitety pomocy, które pomagały w dystrybucji odzieży, opału i żywności. Chleb przekazała piekarnia firmy Altman & Co. Reporter The Buffalo Enquirer opisał matkę i jej małego syna, którzy płakali, gdy otrzymywali jedzenie. Był bardzo głodny. Zadrżał z zimna, a zdrętwiałe palce nie mogły utrzymać bochenka.
Zimą 1894-95 ponownie panowała surowa pogoda. 28 stycznia The Buffalo Commercial zacytował Johna Arnolda, miejskiego superintendenta ds. ubogich, który zauważył, że „dla wszystkich innych mieszkańców Buffalo obecna zimna pogoda spowodowała więcej trudności i cierpień niż biedni Polacy i Włosi”. Pan Arnold opisał następnie zaangażowanie swojego biura:
„Oczywiście jestem przyzwyczajony do opowieści o ludziach cierpiących, ale dla postronnego obserwatora sceny tutaj są żałosne. Ostatnie mrozy wypędziły biedotę z kamienic, gdzie rzadko pali się ogień, a jedyne miejsce, w którym można się help to nasze biuro. Kiedy przybyłem dziś rano do mojego biura, zastałem kolejkę 100 osób czekających na czeki. Zabierają te czeki do sklepów spożywczych i składów węgla w ich pobliżu i wymieniają je na artykuły spożywcze i węgiel.
Ta sama gazeta opublikowała historię procesu sądowego z udziałem polskiego imigranta mieszkającego na Lombard Street w pobliżu kościoła św. Stanisława. Oskarżony o „kradzież węgla o wartości jednego dolara z Lehigh Valley Railroad” oskarżony złożył następujące wyjaśnienia: „Jestem żonatym mężczyzną, a moja rodzina zamarzała. Nie mogłem znaleźć żadnej pracy i musiałem coś robić, aby utrzymać mojej żonie i dzieciom ciepło”.
Zimna pogoda stycznia 1895 roku była zapowiedzią gorszych warunków w następnym miesiącu. Buffalo nawiedziła potężna burza śnieżna 8 lutego 1895 roku. Temperatura oscylowała wokół minus dziewięciu stopni. Wiatr wiejący z prędkością prawie 50 mil na godzinę spowodował ogromne zaspy śnieżne. The Buffalo Express nazwał to wydarzenie „burzą, która pobiła wszelkie rekordy okrucieństwa”.
Ponownie, w 1897 r., Kolejna wyjątkowo mroźna zima spowodowała szczególne trudności dla imigrantów w Buffalo. W ostateczności ubodzy mieszkańcy zwracali się do miejskiego nadzorcy ubogich. W wydaniu z 28 stycznia „The Buffalo Commercial” opisał, jak trzęsące się z zimna dzieci czekały z rodzicami na dostęp do biura Poormastera i możliwość ubiegania się o pomoc. Pan Arnold, szef tego wydziału, poczynił następującą obserwację:
„Największe nieszczęście wśród Polaków. Bardzo cierpią tej zimy. W biurze codziennie pełno zdrowych Polaków, którzy chętnie by pracowali i sami się utrzymywali, gdyby tylko mieli coś do roboty. Bez pracy musieliby przyjeżdżać do miasta o pomoc, albo zagłodzić się i zostawić swoje rodziny głodujące”.
Odśnieżanie w latach 90. XIX wieku było innym wyzwaniem niż obecnie. Nie było pługów śnieżnych, odśnieżarek ani dźwigów. Skupiono się na usuwaniu śladów samochodów na ulicach, aw tym celu Buffalo w dużym stopniu polegało na armii łopat do śniegu. W rezultacie obfite opady śniegu przyniosły ulgę finansową polskim rodzinom, które przetrwały dni przenikliwego mrozu bez deszczu. 11 lutego 1896 r. „The Buffalo Courier” zacytował anonimowego wodza miasta: „Niedzielna zamieć była błogosławieństwem, ponieważ dała pracę tysiącom bezrobotnych mężczyzn i chłopców. Koleje, naziemne i parowe, zużywały setki łopat do śniegu , zatrudnionych W mieście jest ogromna liczba, a mieszkańcy zapewnili pracę setkom chętnych kandydatów w całym mieście”.
Módlmy się za tych, którzy zginęli lub cierpieli z powodu zamieci śnieżnej, która nawiedziła zachodni Nowy Jork w te święta Bożego Narodzenia w 2022 roku. Ale pamiętajmy też o wielu, którzy bardzo ucierpieli w wyniku poprzednich napadów zimna, takich jak te, z którymi borykali się polscy imigranci w latach 90. XIX wieku. Mam nadzieję, że wszyscy wyciągną wnioski z tych doświadczeń, aby docenić pracę osób udzielających pierwszej pomocy i wszystkich tych, którzy umożliwiają innym pokonywanie trudnych wyzwań.
„Całkowity miłośnik kawy. Miłośnik podróży. Muzyczny ninja. Bekonowy kujon. Beeraholik.”
More Stories
Klienci wyszli wściekli po upadku sklepu internetowego
Kayak ujawnia najtańszy miesiąc na latanie w 2023 roku i więcej
Czy możesz badać stany takie jak akcje?