Przecław News

Informacje o Polsce. Wybierz tematy, o których chcesz dowiedzieć się więcej w Wiadomościach Przecławia.

Polscy aktywiści wyrażają swoje zaniepokojenie migrantami utkniętymi na granicy białoruskiej

Lama, 21-letnia studentka z Syrii, i jej schorowany ojciec utknęli w trudnym terenie polsko-białoruskiej granicy na ponad trzy tygodnie, zanim Kamel Seeler ich odnalazł.

„Ojciec ma raka i potrzebuje leczenia. On i jego córka próbowali dostać się do kraju, gdzie mógłby uzyskać lepszą opiekę… zamiast tego znalazł się w lesie” – powiedział polski działacz.

Obaj Syryjczycy są częścią fali migrantów próbujących przedostać się do Unii Europejskiej przez jej wschodnie granice, ruchu ludzi, który według UE i Polski jest gospodyni domowa białoruskiego dyktatora Aleksandra Łukaszenki w odpowiedzi na poparcie Brukseli dla prześladowanej na Białorusi opozycji.

Od lata tysiące migrantów z takich krajów jak Irak, Syria i Somalia przyleciały do ​​stolicy Białorusi, Mińska, zanim zostały przewiezione do zachodniej granicy z Unią Europejską.

Tam znalazło się wielu, którzy próbowali infiltrować Polskę Uwięziony W dżungli rozciągającej się za granicą są uwięzieni między polskimi oddziałami, które ich nie wpuszczą, a białoruskimi służbami bezpieczeństwa, które nie pozwalają im się wycofać.

Oficjalne liczby wskazują, że przepływ przyspiesza. Z 24 500 nielegalnych prób przekroczenia granicy z Białorusią w tym roku, ponad połowa miała miejsce w tym miesiącu, poinformowała w zeszłym tygodniu polska agencja straży granicznej.

Aktywiści i lekarze twierdzą, że wraz z zakończeniem impasu stan leczonych migrantów pogorszył się. Problemy medyczne obejmują hipotermię, głód i odwodnienie, a także stany takie jak cukrzyca.

„Myślę, że to dlatego, że ci ludzie spędzają coraz więcej czasu w lesie, a robi się coraz zimniej” – powiedziała Małgorzata Nowusad z grupy lekarzy ochotników Medicy na Granicy, którzy pomagają migrantom. Zauważyła, że ​​około 10 procent migrantów w lasach to dzieci.

W odpowiedzi polski rząd ogłosił stan wyjątkowy na pasie terytoriów sąsiadujących z Białorusią – i zakazał dostępu mieszkańcom spoza regionu, w tym organizacjom pozarządowym i mediom – i wysłał Tysiące żołnierzy A policja do zamknięcia granicy.

READ  Rekordowe ceny paliwa nie sprawiły, że farmer przerzucił się na motocykl elektryczny i uratował swoje jagnięta

Wzmacniając swoją retorykę przeciwko migrantom, planuje wydać 350 milionów euro na mur graniczny i uchwalił przepisy, które według jego krytyków pozwolą siłom bezpieczeństwa na wypchnięcie na Białoruś migrantów znalezionych na polskiej ziemi.

Demonstracja w Michałowie przeciwko deportacji migrantów na Białoruś © Wojtek Radwański/AFP/Getty

Aktywiści twierdzą, że jest to sprzeczne z prawem międzynarodowym. Ale rząd Polski upierał się, że działa zgodnie z prawem i ma obowiązek bronić swojego terytorium.

Urzędnicy twierdzą, że próby udzielenia pomocy migrantom po białoruskiej stronie granicy przez legalne przejścia nie zostały zaakceptowane przez Mińsk. – Bezpieczeństwo naszej ojczyzny stawiamy ponad wszystko – powiedział w zeszłym miesiącu Mariusz Błaszczak, minister obrony Polski.

Mieszkańcy obszarów przygranicznych, obecnie wypełnionych policyjnymi punktami kontrolnymi i patrolami wojskowymi, twierdzą, że kryzys wywrócił normalne życie do góry nogami. – Kiedyś we wsi mieliśmy np. 100 żołnierzy, 50 migrantów i 20 miejscowych – powiedział Mateusz Wodziński, mieszkający niecałe dwa kilometry od granicy.

„[The migrants] Przekroczysz granicę i dotrzesz do lasu. Następnie straż graniczna i wojsko próbowały ich znaleźć i wypędzić na zewnątrz. A oni po prostu szli dalej i kręcili.

Nawet w miejscach, które nie są znacząco dotknięte, wielu czuje się niespokojnie przez przepływ. „Jeśli [the migrants] „Mieli dobre intencje, by legalnie przekroczyć granicę” – powiedziała kobieta, która odwiedzała wioskę swojej matki w pobliżu strefy zagrożenia. „Jeśli nie, to znaczy, że mają złe intencje”.

Inni próbują pomóc. W Michałowie rada miejska utworzyła ośrodek, w którym imigranci mogą otrzymać pomoc w miejscowej remizie strażackiej. Choć kilku udało się dotrzeć do miasta około 20 kilometrów od granicy, inicjatywa otrzymała tak wiele darowizn w postaci odzieży, żywności i innych artykułów, że planuje otworzyć jeszcze dwa magazyny – mówi Konrad Sikora, zastępca burmistrza Michałłowa.

W międzyczasie Seiler uruchomił inicjatywę, która wzywa mieszkańców do wieszania zielonych świateł na zewnątrz swoich domów, jako sygnał dla migrantów, że mogą tam znaleźć pomoc. Jak dotąd, powiedział, tylko jeden inny dom w jego wiosce Weststock otrzymał zielone światło, ale inni wspierali go prywatnie.

READ  La French Tech w CEE: polski ekosystem

Utworzono również inne grupy wolontariuszy, które zapewniają migrantom żywność, wodę, ciepłą odzież i banki energii. Ale aktywiści są sfrustrowani, że rząd nie pozwoli im wejść do strefy zagrożenia. Aby jeszcze bardziej skomplikować sprawy, wielu migrantów boi się szukać pomocy, jeśli prowadzi to do przekazania ich władzom.

Obawiają się, że będzie to oznaczać odesłanie ich z powrotem na Białoruś i do lasu. Niestety ich obawy są uzasadnione – powiedział Piotr Bestrianen z grupy pomocowej Fundacja Ocalenie.

Aktywiści obawiają się, że sytuacja ulegnie pogorszeniu, jeśli napływ migrantów nie ustanie przed nadejściem mroźnej zimy w Polsce, zwłaszcza że wielu nie będzie świadomych warunków, z jakimi przyjdzie im się zmierzyć. „W ogóle nie są przygotowani” – powiedział Sikora o imigrantach. „Kiedy nadejdzie wiosna i roztopi się śnieg, będzie jeszcze kilka ciał”.