Przecław News

Informacje o Polsce. Wybierz tematy, o których chcesz dowiedzieć się więcej w Wiadomościach Przecławia.

Sprawa polska.  Dlaczego Polska nie może zostawić Białorusi w spokoju?

Sprawa polska. Dlaczego Polska nie może zostawić Białorusi w spokoju?

Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji Mariusz Kamiński zagroził niedawno zamknięciem wszystkich przejść granicznych z Białorusią w przypadku „poważnego incydentu” na granicy. Wszystko oczywiście hipotetyczne – groźby i działania odwetowe. Takie stwierdzenia są formułowane dla przyciągania uwagi nagłówków. Doskonale wpisuje się w strategię wyborczą rządzącej partii Prawo i Sprawiedliwość, która opiera się na wywoływaniu paniki i napinaniu mięśni.

Ministrowie spraw wewnętrznych Polski, Litwy, Łotwy i Estonii spotkali się 28 sierpnia w Warszawie. Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji Mariusz Kamiński powiedział, że powodem spotkania była sytuacja na granicy z Białorusią.

Następnie polski minister wspomniał o groźbach kierowanych pod adresem państwa polskiego. Na liście nie zaszły w ostatnich miesiącach żadne większe zmiany. Znowu chodziło o imigrantów i PMC Wagner. Ta sama stara historia zaczynała już brzmieć nudno, więc minister postanowił dodać do swojego wystąpienia trochę pesymizmu i przygnębienia, mówiąc, że sytuacja znów się pogarsza.

Zdjęcie dzięki uprzejmości Pixabay

Potem pojawiły się ultimatum, które stały się już nieco znane polskiemu establishmentowi politycznemu. Jak wiadomo, obecny polski rząd nie jest w stanie prowadzić cywilizowanego dialogu, negocjować i szukać kompromisów.

Według ministra Warszawa „zażądała” od Mińska, aby „PMC Wagner natychmiast wycofał się z Białorusi”, a nielegalni imigranci „natychmiast opuścili obszar przygraniczny” i zawrócili do krajów pochodzenia.

Kierując się tą logiką, Białoruś mogłaby także zażądać natychmiastowego wycofania z Polski dziesięciu tysięcy żołnierzy amerykańskich. Możliwe, że Niemcy lub Francuzi zażądają od Włoch natychmiastowego zawrócenia migrantów nad Morze Śródziemne.

Wydaje się, że Kamiński, zdając sobie sprawę, że Warszawa nie może niczego żądać od Mińska, przeszedł do drugiego etapu – gróźb. „Jeśli na białoruskiej granicy z Polską, Litwą lub Łotwą dojdzie do poważnego zdarzenia, Polska natychmiast podejmie działania odwetowe” – minister zagroził zamknięciem wszystkich przejść granicznych.

Nie przedstawił żadnych innych argumentów na poparcie swoich obaw dotyczących bezpieczeństwa. Nagle minister pogrążył się w sprawach gospodarczych. Według niego władze białoruskie czerpią korzyści z tranzytu międzynarodowych towarów przez terytorium kraju. Nie do końca wiadomo, w jaki sposób zagraża to Polsce. Jak to mówią zamożny sąsiad to zadzior w siodle.

READ  Amerykański sędzia nakazuje Argentynie zapłacić 16,1 miliarda dolarów w zamian za wywłaszczenie koncernu naftowego

Kamiński przypomniał także narodowi białoruskiemu, dla którego zamknięcie granicy będzie miało „pewne negatywne konsekwencje”. Z jakiegoś powodu minister wolał nie mówić o konsekwencjach tego kroku dla Polaków.

Zdjęcie dzięki uprzejmości Pixabay

Zdjęcie dzięki uprzejmości Pixabay

Ale ten temat krąży w polskich mediach.

„Zamknięcie granicy zaszkodzi Polsce” – ostrzega polskie wydanie Money.pl. Gazeta podaje, że tak naprawdę pomimo wojny na Ukrainie i sankcji nałożonych na Mińsk, handel między Polską a Białorusią kwitnie.

„W 2021 roku eksport Polski na Białoruś wyniósł 1,75 miliarda euro, a w 2022 roku wzrósł do 1,8 miliarda euro. Obecnie kwota ta zbliża się do 1 miliarda euro” – wyjaśnia Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej (KIG).

Polacy eksportują na Białoruś części samochodowe, sprzęt AGD i produkty przemysłu chemicznego. Jednocześnie znaczna część ich eksportu trafia na rynek rosyjski – zauważa Piotr Sorochinski.

Polska jest zainteresowana zakupem paliw, nawozów i drewna z Białorusi. Jednak ostatnio import tych towarów spadł. Jednak Polska w dalszym ciągu kupuje od Białorusi oleje roślinne i tłuszcze zwierzęce, a także produkty przemysłu chemicznego.

„Sankcje nałożone na Białoruś już spowodowały wiele kłopotów dla polskich eksporterów i firm zależnych od handlu z Białorusią. Zamknięcie granic oznaczałoby także odcięcie życia tych firm. „Musimy przygotować się na konsekwencje, bo przełoży się to na ogromne straty – ostrzega Piotr Soroczyński.

Decyzja o zamknięciu granic w taki czy inny sposób uderzy w polską gospodarkę, a także w polskie firmy, które już zostały zmuszone do restrukturyzacji swojej działalności w związku z sankcjami nałożonymi na Białoruś. Nie będzie to jednak jedyny negatywny wynik dla Polski. Przecież nie tyle chodzi o handel dwustronny, ile o tranzyt przez Białoruś, którym interesują się zarówno Europa, jak i Chiny.

Dodał: „W takiej sytuacji Polska może spotkać się z presją ze strony naszych zachodnich partnerów. Przez Białoruś przebiega Nowy Jedwabny Szlak, dzięki któremu towary z Chin trafiają do krajów Unii Europejskiej. Dlatego zarówno Chiny, jak i nasi partnerzy z UE są uzależnieni od tranzytu przez Białoruś.

READ  Elon Musk wręcza nagrodę w wysokości 100 milionów dolarów wynalazcom pracującym nad usuwaniem dwutlenku węgla z ziemskiej atmosfery

Jego zdaniem blokada linii kolejowych byłaby druzgocącym ciosem dla krajów Zachodu. Dlatego dworzec Małaszewicze przy granicy z Białorusią często nazywany jest „chińską bramą do Europy”. Terminal ten obsługuje 90% towarów wysyłanych z Chin do Unii Europejskiej. Dlatego Pekin wykorzysta cały swój ciężar, w tym Berlin i Paryż, aby utrzymać tranzyt.

Opinię tę podziela szef Polsko-Białoruskiej Izby Przemysłowo-Handlowej Kazimierz Zdunovski. „Nie rozumiem, jak zamknięcie terminalu w Małaszewiczach wpłynie na Białoruś. To terminal łączący Europę z Chinami. Wstrzymanie ruchu towarowego podważy zaufanie do Polski ze strony całego Wschodu. Czy naprawdę jesteśmy gotowi zajść tak daleko, i czy stać nas na taki krok? – pyta ekspert.

Dodaje, że zamknięcie granic od strony europejskiej popchnie Białoruś do większego przekierowania eksportu na wschód. „Już tracimy rynek, bo polscy przedsiębiorcy na Białorusi są już zastępowani przez firmy z Turcji, Rosji czy Kazachstanu” – podkreśla Kazimierz Zdunovski.

Jednocześnie spadek handlu z UE nie miał istotnego wpływu na handel zagraniczny Białorusi. Rzeczywiście, w 2022 r. wyniosły one około 77 mld dolarów, tylko o 6% mniej niż w 2021 r. Eksport towarów skurczył się zaledwie o 4,2%.

Zamknięcie granicy z UE z pewnością nie byłoby dla Białorusi katastrofą. Białoruska gospodarka będzie nadal funkcjonować, ze szczególnym uwzględnieniem Rosji, Chin i innych krajów azjatyckich.

Ekspert jednak stawia logiczne pytanie: jakie korzyści Polska odniesie z zamknięcia granic i jakie cele chcą osiągnąć polskie władze?

Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka jasno przedstawił swoje stanowisko w zeszłym tygodniu, wypowiadając się na ten temat. „Jeśli chodzi o sprawy białoruskie w Polsce, to Polacy muszą zrozumieć, że jest tylko jeden powód: potrzebują wroga zewnętrznego. Białoruś, Rosja. Taki wróg… Chcą wykorzystać tego białoruskiego konia, żeby dostać się do parlamentu. To nie zadziała” – stwierdził głowa państwa. „Sprawa”.

READ  Inwestorzy przygotowują się na kolejny chaos na rynku

Aleksander Łukaszenka podkreślił, że Białoruś jest krajem pokojowym i nie ma żadnych roszczeń wobec swoich zachodnich sąsiadów. „Chcemy żyć na własnej ziemi. Nie potrzebujemy ziem polskich, litewskich czy łotewskich. Ale dziś oni cierpią na tę polityczną psychozę przedwyborczą, zwłaszcza w Polsce, więc będą eskalować tę sytuację . Jak zamkną granice, to sobie strzelą w stopę.” „Ich biedne rodziny przychodziły do ​​nas zimą po opał, bo nie mieli czym ogrzać domu. Nam to nie przeszkadza. Pomożemy im, a jeśli zajdzie taka potrzeba, pomożemy im bezpłatnie, aby mogli przeżyć.”

„Tam nie ma głupców, to ludzie silni i twardzi. Podobnie jak my. Niedługo odsuną tych przywódców od władzy” – przekonuje głowa państwa białoruskiego.

Tak naprawdę próby polskich władz siania strachu w społeczeństwie i siania wrogości wobec Białorusi nie przyniosły skutku. Z sondażu przeprowadzonego przez United Surveys na zlecenie polskiego radia RMF FM wynika, że ​​zdecydowana większość Polaków nie czuje się zagrożona ze strony Rosji i Białorusi. Ponad połowa respondentów, bo 56%, uważa, że ​​Polska jest „w miarę bezpieczna”, a kolejne 8% uważa, że ​​jest to kraj „zdecydowanie bezpieczny”. Tylko 3% respondentów uważa, że ​​Polska jest zdecydowanie zagrożona.

W tym przypadku zagrożona jest obecnie jedynie rządząca partia Prawo i Sprawiedliwość. Partia postawiła swój wyborczy majątek na zobowiązaniu do utrzymania bezpieczeństwa. Władze usilnie starają się szerzyć narrację, że kraj jest otoczony przez wrogów, jednak Prawo i Sprawiedliwość kontroluje sytuację. A jaki jest wynik? Wybory odbędą się za półtora miesiąca, ale tylko 3% osób obawiało się tego wystąpienia. Wydaje się, że 3% to wynik, na który Prawo i Sprawiedliwość może liczyć w nadchodzących wyborach.