Przecław News

Informacje o Polsce. Wybierz tematy, o których chcesz dowiedzieć się więcej w Wiadomościach Przecławia.

Scena na greckich plażach złości mieszkańców, gdy Europa walczy z nadmierną turystyką

Scena na greckich plażach złości mieszkańców, gdy Europa walczy z nadmierną turystyką

Tego lata północ Europy była pełna turystów, co dowodzi, że podróże powróciły.

Jednak wraz ze wzrostem liczby szczęśliwych, przesiąkniętych słońcem zdjęć wypełniających nasze kanały w mediach społecznościowych, rosną obawy dotyczące ponownego powitania dużej liczby turystów kosztem lokalnej ludności i środowiska.

Mieszkańcy greckiej wyspy Paros walczą o „odzyskanie” swoich plaż, ponieważ turystom reklamuje się drogie leżaki i parasole, które za darmo zajmują miejsce, w którym rozłożyli swoje ręczniki.

Sfrustrowani mieszkańcy wzywają do rozprawienia się z firmami położonymi przy plaży, które ich zdaniem rozkładają leżaki poza wyznaczonymi obszarami, na które uzyskali pozwolenia.

Jest to frustrujące również dla niektórych turystów, którzy nie chcą płacić wygórowanych kosztów za korzystanie z plaż.

Tego lata na plaży Kolympithres australijska dziennikarka Melissa Iaria, jedna z najbardziej znanych dziennikarek Paros, skonfiskowała solarium za, jej zdaniem, 7 euro (12 dolarów), zanim odkryła, że ​​w rzeczywistości kosztowało to 70 euro (116 dolarów).

W artykule L uciec odMówiła o greckich Australijczykach, którzy byli zszokowani ogromną liczbą „zatłoczonych” leżaków i parasoli na plażach.

Zoe, młoda kobieta mieszkająca w Paros, która protestowała wraz z rodziną, wyjaśniła: „Niepokoi nas to, że ludzie nie mają już możliwości korzystania z wielu plaż bez płacenia wygórowanych cen, ponieważ nie ma miejsca, które nie byłoby zajęte krzesłami. ”

– powiedziała Nicola Stefano, lokalna mieszkanka biorąca udział w kampanii BBC Grecja potrzebowała bardziej zrównoważonej strategii turystycznej, ponieważ z wyjątkiem problemu plaży ruch uliczny i ceny „wymknęły się spod kontroli”, a mieszkańców nie było stać na pójście do baru lub restauracji.

Chce, aby greckie wyspy Cyklad odeszły od marketingu jako miejsca luksusowego i powróciły do ​​swoich korzeni.

„Jest tu niesamowita historia, stanowiska archeologiczne, szlaki turystyczne, dobre wino i produkty rolne” – powiedział.

READ  Finowie napinają mięśnie z Niemcami w związku z kryzysem energetycznym - EURACTIV.com

„To może przyciągnąć bardziej odpowiedzialnego gościa niż kogoś, kto chce po prostu usiąść na leżaku przy koktajlu”.

Kampania, nazwana „Ruchiem Ręcznikowym” lub „Rewolucją Ręczników Plażowych”, nie ogranicza się do Paros. Dzieje się tak również na innych greckich wyspach.

W miarę rozprzestrzeniania się ruchu władze zareagowały, wysyłając inspektorów w celu przeprowadzenia inspekcji.

Sarah King, dyrektor generalna Intrepid Travel z siedzibą w Melbourne, powiedziała portalowi news.com.au, że liczba turystów wraca do poziomu sprzed pandemii i wielu mieszkańców w całej Europie bierze środki w swoje ręce.

„Z pewnością zaprzestanie turystyki pozwoliło lokalnym mieszkańcom cieszyć się cichszymi, mniej zatłoczonymi ulicami i czystszym środowiskiem, co pozwoliło im zdać sobie sprawę, czego im brakowało” – stwierdziła.

„Stworzyło to również okazję do refleksji nad rolą turystyki w społecznościach lokalnych oraz potencjałem bardziej zrównoważonych i odpowiedzialnych praktyk”.

King stwierdziła, że ​​nie jest zaskakujące, że mieszkańcy Grecji zwracają uwagę na negatywne skutki nadmiernej turystyki, gdyż Grecka Narodowa Organizacja Turystyczna już w zeszłym roku namawiała podróżujących z zagranicy do zwiedzania kraju poza popularnymi wyspami.

Grecja nie jest jedynym krajem europejskim, w którym lokalni mieszkańcy konkurują o przestrzeń plażową.

W Benidorm, na hiszpańskim wybrzeżu Morza Śródziemnego, w lipcu miejscowi trafili na pierwsze strony gazet na całym świecie po tym, jak sfotografowano ich rozstawiających leżaki i parasole przed świtem, aby wyprzedzić turystów w najlepszych miejscach.

Pani King stwierdziła, że ​​zmiany, które obserwujemy w Europie w walce z nadmierną turystyką, takie jak wprowadzenie opłat i ograniczeń liczby odwiedzających w hotspotach, są przykładami szerszych trendów, których możemy się spodziewać w przyszłości.

„Środki te odzwierciedlają rosnącą świadomość wyzwań związanych z turystyką masową oraz potrzebę stosowania bardziej odpowiedzialnych i zrównoważonych praktyk” – stwierdziła.

Zachęcamy australijskich turystów do odwiedzania, kiedy tylko jest to możliwe, mniej znanych miejsc.

READ  Celem jest wdrożenie porozumienia paryskiego

„Ważne jest, aby turyści byli świadomi wpływu nadmiernej turystyki na społeczności lokalne i tego, w jaki sposób mogą w pełni wykorzystać zwiedzanie mniej popularnych miejsc” – stwierdziła King.

„Zamiast odwiedzać popularne miejsca, takie jak Santorini, podróżni mogą udać się do miejsc takich jak Naxos, gdzie będą cieszyć się dziewiczymi plażami i uroczymi wioskami”.

Inicjatywa Intrepid zabiera około 300 000 osób w około 1000 podróży rocznie do ponad 120 krajów, a grupy składające się z około 10 osób podróżują z lokalnym przywódcą.

Około 40 procent tych podróżnych to Australijczycy, a za nimi plasują się Brytyjczycy i Amerykanie.

Na kontynencie greckim rząd wprowadził na początku tego miesiąca nową zasadę ograniczającą liczbę osób odwiedzających Akropol w Atenach.

Ta popularna atrakcja pozwala obecnie odwiedzić maksymalnie 20 000 osób dziennie.

Na szczycie wzgórza zgromadziło się aż 23 000 osób, co wzbudziło obawy dotyczące bezpieczeństwa zarówno pomnika, jak i tłumów mających nadzieję go zobaczyć.

„To ogromna liczba” – powiedziała minister kultury Lina Mendoni. „Turystyka jest wyraźnie pożądana dla kraju i dla nas wszystkich. Musimy jednak dowiedzieć się, w jaki sposób nadmierna turystyka nie uszkodzi pomnika.

Zwiedzający są przyjmowani w sposób rozłożony w ciągu dnia, tak aby przeludnienie nie stanowiło problemu.

Również w tym miesiącu inny europejski ośrodek turystyczny wystosował poważny apel w związku z propozycją, nad którą debatowano od lat ze względu na nadmierny ruch turystyczny.

Od wiosny 2024 r. Wenecja we Włoszech zacznie pobierać od jednodniowych turystów opłaty w wysokości 5 euro (8 dolarów) za wizytę.

Zarząd zatwierdził to posunięcie zaledwie kilka tygodni po zaleceniu Organizacji Narodów Zjednoczonych (UNESCO) włączenia tego historycznego miasta na listę światowego dziedzictwa w zagrożeniu, częściowo ze względu na wpływ masowej turystyki.

Burmistrz Luigi Brugnaro nalegał, aby Wenecja pozostała „otwarta dla wszystkich”.

READ  Ekspert ds. Zdrowia obwinia ustalenia dotyczące kwarantanny na lotnisku w Sydney za najnowszą epidemię koronawirusa

Dodał: „Uregulowanie ruchu turystycznego w określonych okresach jest konieczne, ale nie oznacza to zamknięcia miasta”.

Miasto nie ujawniło jeszcze, ile biletów będzie sprzedawanych dziennie, co oznacza, że ​​niektórzy turyści mogą zostać odrzuceni przy wejściu.